coś się dzieje, coś jest na rzeczy. boję się, że jeśli będziemy w to brnąć dalej, może skończyć się tragicznie. ej jak to jest, że ciągle o tym gadam, ale nie zrobię z tym nic. Pytasz, ja odpowiadam twierdząco, wciągam się w to dalej, unikam przeogromnym fuksem jakichś większych konsekwencji. Chciałam wcisnąć stop, ale już nie ma hamulców. Jak tu się nie wkurwiać do cholery? Ktoś powiedziałby że jest przecież całkiem w porządku, ale ja mam ambicje, które mnie przerastają. To wszystko, to jest za mało.
Jutro kolejny 'taki sam' piątek, nie usiądę w domu na dupie, bo tak nie potrafię, to już weszło mi w krew. Sama przyznaję, że to chore, gdy niemalże wpadam w histerię na wieść, że jeden, jedyny weekend mam spędzić w domu. Sorry, że potem nie mam o czym gadać, bo jedynym tematem, który mi się wkręca, jest relacja z ostatniej imprezy i nie mam nic więcej do powiedzenia. Może porozmawiałabym z Tobą o książkach, może o sporcie, a może o czymkolwiek innym, w jakiś sposób normalnym... Gdybym tylko nie rzuciła tego wszystkiego na rzecz aktualnego życia. Dzisiaj mi się to nie podoba, jutro mogę zmienić zdanie.
Takkkkkkkkkkkkkkkkkkk, przydałaby mi się PRZERWA.
Takkkkkkkkkkkkkkkkkkk, przydałaby mi się PRZERWA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz