sobota, 20 sierpnia 2011

I would climb to the highest hill.

Teraz patrzę ile z biegiem czasu się zmieniło. 

Mijamy się i nie stać nas nawet na "cześć". Kiedyś mogliśmy przegadać cały dzień, całą noc, a teraz nie potrafimy nawet spojrzeć sobie w oczy. Nie będę upierać się czyja to jest wina, tylko może czasami mi brakuje tych dawnych czasów? Wszystko o czym kiedyś marzyłam, pospełniało mi się, ale w momencie, kiedy nie czerpałam już z tego żadnej satysfakcji. Zapomnienie totalne, aż tu nagle bum - dostaję to, za co kiedyś dałabym się pokroić i w tej chwili ani trochę nie jest to dla mnie nadzwyczajne i niezwykłe. Takie życie, które kiedyś wydawało mi się czymś odległym i nie pisanym dla mnie, mam teraz na porządku dziennym. I co? Nie zachwyciło mnie, bo weszłam kilka poziomów wyżej i znowu chcę coś ponad to. Apetyt wzrasta w miarę jedzenia - ja nie mam wypełnionego żołądka nawet w połowie. 

Sięgam po gwiazdy ? Nie sorry, bo nie chce mi się ruszyć dupy i zostaję przy tym co mam, i mogę robić co mi się podoba, ale na głowie nie stanę. Dążę tylko do tego, żebym jutro miała się z czego cieszyć, co było wczoraj nieważne, bo to przecież już było, nie?

Zostało 11 dni, trzeba je godnie wykorzystać. Myślę, że pierwsze 2-3 miesiące roku szkolnego mogą być całkiem ciekawe, chociażby przez nadchodzące wydarzenia, takie zaplanowane i takie, które przewiduję, zważając na swojego farta.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz